aniołek fiołek róża bez konwalia dalia wściekły pies

puchowa kołdra i puchowe sny. budzę się bez pamięci. chwila dla siebie. ile zmieniło wczoraj. na ile dramatycznie ryknęłam, że teraz będę dbać o siebie. a w domyśle zamykam drzwi i z rękami w kieszeniach czekam na kolejny ruch. plansza życia. pionek życia. a w domyśle mam otwarte wszystkie komórki, pory, naczynka, w każdej chwili gotowe na przyjęcie, wpasowanie, połączenie. nic mi to nie przypomina. jestem z kosmosu królowa i mam swoje prawa. nienaruszalne zasady życia. jedyne, co dobrze znam, to gorzkawy smak bezradności, na miarę słabości umysłu, na miarę poczucia w świecie. przecież widzę gdzie są błędy ludzkości i dobrze je rozróżniam. i coraz bardziej brzydzę się strachem. swoim, nie swoim, wszystko jedno. prawdopodobnie straciłam chęć pochylania się nad upośledzonymi z miłości. nad sobą także.
ulepek łez z psią sierścią i kurzem, szkarłatny sen, rozdeptana kulka marzeń. przez chwilę jeszcze podnosi brwi w niezrozumieniu. i już. kolczatka wyrosła. kaganiec królowej nie przystoi.