z cyklu: wcelowałam w środeczek

zapalamy wspomnienia na płytach nagrobnych
całe wielkie cmentarze ludzkie tlą się wspomnieniami
różnobarwnymi światełkami pośród zgniłych trucheł
żyć naszych powątpiewających, powściągliwych, powtarzanych
kamera nadjeżdża na koniu na biegunach i się kolibie
w te i nazad
martwi cię, że ludzie tylko nieznacznie biodrami kręcą
gabinet figur woskowych
a ja myślę, że oni ledwo dają radę przyjść
bywają tu, bo odhaczyć się muszą
muszość ich dozgonnie obroni przed odwagą wyjścia w trakcie
wszystko jedno kto gra na basie

 a ty kochany przyjacielu z kamienia rzeźbiony
potrząśnij głową, zmuszam cię, przysięgnij
że mnie odwiedzisz i powiesz, gdzie drzemią twe sny

przy nowej

obierać nie obierać ziemniaki w skorupkach ludzie w pancerzach
brzuchy twarde od kamieni zatwardzenie murowane
ze smutku przestałam się trząść na odgłosy spod podłogi
w kominku dwa ognie skuś baba na dziada
takie wieczory po trzydziestym trzecim skręcie w prawo
czyli teraz mogę w lewo uff jak dobrze
uff jak przyjemnie podszewką na wierzchu nonszlancko unieść brwi
nie mieć poczucia winy
że
odcina się człowiek od człowieka w imię człowieka w sobie
żeby ozdoby były jak ludzkie cierpienie piękne
to by świat błyszczał oślepiał i byśmy umarli
wszyscy na jednym wdechu zachwytu