śniło mi się że miałam agencję towarzyską
robiłam seks za pieniądze, nie chciałam tego
pan okazał się nieumiejętny, a mi było głupio
bardzo ładny pan, miły i w ogóle nie powinien się tam znaleźć (ani ja)
narysowałam mu na dekolcie ciężarówkę i spinacze do prania
a hellgi przyniósł mi małe otłuszczone zabaweczki w kształcie piesków na biegunach i położył na białej pościeli

a wczoraj śniło mi się, że zabiłam bartka (jednego z oskarżonych), że zastrzeliłam go z pistoletu
a potem jego ciało w trzech częścich wyniesiono na pole golfowe
i leżałam na torach w kaftanie bezpieczeństwa
i słyszałam rozmowę ojca z dzieckiem:
dz- co się śni ludziom w pociągach?
o- kaszanka, kakao i wiśnie
dz- co jeszcze?
o- chałwa

a przedwczoraj śniło mi się, że rozpalałam ogień w kuchni z moją babcią i ona mowiła do mnie:
uwijaj się uwijaj!
zbierałam drewno do koszyka, przelewałam wodę do butelek
podtrzymywałam babcię pod rękę i sie okropnie cieszyłam
a ona mi mówiła, że za dużo rzeczy mi dolega jak na mój wiek
i kręciła nosem, że jeszcze kolana
uschnij jak badyl sia la la la la
uschnij jak badyl sia la la la la la

- jestem dla ciebie nieistotna, bo stosujesz na mnie terroryzm psychiczny
- jesteś dla mnie nieistotna, możesz odejść
- po ile jaja

uschnij jak kikuty ogołoconych drzew

- ja jestem zazdrosna, bo jak wychodzisz na spacer to kikuty ogołoconych drzew przypominają ci anię a nie np wiosnę
- przestań pierdolić pod publikę
- to co, oglądamy film czy co?
- czyco

uschnij jak badyl sia la la la la
uschnij jak badyl sia la la la la la

- pójdźmy na basen, kto chce iść ze mną na basen palec pod budkę

- ja bym to zapisała, ale za szybko powiedziałaś a ja za wolno zapamiętałam

- może dlatego kobiety chodzą na wyskokich obcasach
- może, ale nie powiem dlaczego przestaną chodzić

w dzień gorącej zimy

z przepisów na zupy to ja se jestem
zupa z tafel po polsku
czysty garnek z zza pieca
ziemniaki
marchewka z uprawy eko
pietruszka
papryka
cebula
dynia mała pół plus sms do afet od hansa plus 8 kółek po wiosce na rowerze z lubą
pieprz
sól
olej lniany plus minus liść laurowy
5 godzin na piecu plus kupa lei plus maripoza plus skubidu plus alex
3 godziny snu
kubek plus doniczka plus dwa razy łyżka z brudów plus sen matki z córką na kanapie

a potem się człowiek dowiaduje że ta dziewczyna właśnie umiera bo wirus bo heroina.
no miła z twarzy ale ja wiem? może przerażenia w głosie obcego języka też powinno się uczyć na kursach językowych... ee i tak bym nie poszła na taki kurs. zupa wyszła jakby paprykowo-dyniowy krupnik. dość przyjemnie jak deszcz o drewniany dach
jedna drugiej przez ramie o nie o nie
o niej

bola mnie plecy a ciebie
a co
jak sie czujesz
bola mnie kolana

kiedy ostatnio mi tak swojo bylo nie pamietam
moze wszystko zapominam

batery lou mast bi
zonkile tez tu maja w doniczkach a myslalam ze to ojczyste kwiaty
a to maki
a to bylo uwolnienie
uwojnieniu sie mowi nie o nie
99 luft balons

ktos gra na gitarze elektrycznej
nie bedziesz miala grubszych ud od szwedzkiego cistka
nie zgubilas buta

tylko nie zasnij w drodze na seks

tylko wstan a najlepiej to podniesmy sie razem
na trzy cztery
samo wychodzi samo wyzwala samo wylatuje samo wyje
nie tlumic gniewu nie tlumic nienawisci nie tlumic siebie
trzeba ocalic swiat fantazji
no krzyknij wreszcie to imie baranie

szlajam sie
po sobie

ps. mosc to legowisko bo jestem w drodze
ps. jadlam liczi zywe nie w wannie tylko w kucki
ps. bede jak ciocia z nrd przywioze jedzenie co u nas za drogie w mini europie na wilsona
ps. ju nou dis szort sentens

ani kawy ani kaszy

dzień minął ze snem o wycinaniu skalpelem twarzy kolegi z zespołu
równym cięciem cięłam każdą linię głęboko i starannie
potem byłam w chinach na herbacie z koleżanką
coś mi się dzieje z głową umysłem układem limbicznym
mózg na złączach z rzeczywistością miewa sprzęg
piszczy wyrzutem sumienia o siebie
słucham bicia serca
leżę w hamaku
resztka nadmuchanego przepastnego okresu spływa wolno
nie ma człowieka tylko po nim zakątki
czuję się jak w kiepskich warunkach sideł miłości

rzeszów

bloki dziwne kolorowe długie ciągnące się wzdłuż okulickiego
pękające śmiechem dwie dziewczynki pod marketem że szymon ma śmieszny nos
zataczający się pan pod marketem zabrakło mu 3,30 do szczęścia
wykrzywiony paraliżem młody chłopak niewygodnie spojrzał na mnie
niewygodnie się poczułam może nie powinnam może nie musiałam
w żyłach mam za dużo histerycznych rozczarowań rzeczywistością
panki z rzeszowa doprowadziły mnie pod sceną do zachwytu nowotwórstwem
moim chyba moim w rytm wygranych na innych strunach oczekiwań dźwięków
sergiusz powiedział mi że widzę tylko czubek własnego nosa
a widzę i jestem cholernie z tego dumna cholernie piekielnie
dysforia zmieszała się z nerwicą lękową i krwią z zawału macicy
chce mi się rzygać na świat
rzeszów jest mi potrzebny do układanki mojej koleżanki
zaraz pójdę pod liceum na 3 maja
zaraz się zmienię w kogoś kto jest mną mniej niż teraz
bo na blogu to se można a już ze sceny to nie wypada
bo pankrok to też śliska sprawa pewnych norm i czarno białych plakatów
a relacje z ludźmi którzy nie są ważni są mi niepotrzebne
to chyba jasne

Luba

kulewno kochana tęsknię za tobą i twoimi piasenkami i żebyś zawsze się śmiała tymi swoimi pięknymi oczkami tralalala i żebyś miała tyle czekolady całego świata ile chcesz i trójząb i twójząb i kocham cię luba i mocno ściskam za duży palec u lewej nogi.

tłumaczenie rzeczywistości

muzyka z akcentem prawidłowym słownym
zadziera z cieniem, a w bezcienia brzmieniu gaśnie
jak zapach dławiący czyszczony wodą z mydłem pachnącym
między zdaniami uwikłani w niedobór dóbr
chorujemy na skażenie zakazanych myśli
podskakujemy dziwnym dzieckiem jakby wolnym
na trampolinie życia hop hop hop
i się uśmiechamy niczego nie żałując
zadając nikłe pytania o bezpieczeństwo
boimy się odkryć kołdrę, że wypełznie prawda
dowiadujemy się ostatni, że kochamy
pierwsi, że należy udławić się oszustwem siebie
taki świat nieobjaśniony
a jak powoli zaczynamy widzieć
to się nami ludzie wzdrygają i nas kąsają
swoją nieskrajnością, niekrawędziarstwem

zielone korale ku chwale

więcej mrowień na duszy nie chcę czuć nie chcę tych odrętwień
i nigdy nie wiesz czy został ci dzień stukania serca czy rok
stuku puk stuku puk stuku puk
potrzebuję zobaczyć człowieka rady złotej posłuchać na życie
w sobie od siebie w lustrze kawałkiem nocy bladym płomykiem księżyca
odbić się łzą od podłogi pchłą od nogi
dogonić się
jakoś
zielone koraliki smutne zielone na drewnianym stole
i trzy główki lalek nabite na pale

koronkowe majtki umarły w czasie

uprasowałam kiedyś noc
żelazkiem miesięcy czekania
czcionką subtelną nazwałam słowami
mam karmnik dla ptaków duszy
usiłuję dotknąć brzucha
przemacerować strach
zdiagnozowali mi układ małej dziewczynki z warkoczykami
zdiagnozowałam się tym układem
warkoczyki rosną
różowy kokon
różowy język
różowy gest
różowy wdech
różowy wydech
różowy lęk
różowa łechtaczka
ryżowy makaron w zupie miso z glonami
stop