kryształki mi z oczu wypadają słone usta podrażniają a było już tak
dobrze, już kilka dni w spokoju w miarę i z żartem często i szybko w
ruchu z planem by nie mieć palnu tylko się wyrabiać z chęciami i
zapędami. zaglądnęłam dziś w szybę w kolejce i zobaczyłam grymas mojej
mamy na swojej twarzy. pozować do samoróbnych zdjęć samolubnych nie jest
trudno w dobie cyfrówek, ale przestraszyć się siebie to jest coś. coś
doprawdy niechcianego i bolesnego w doznaniu jeśli matka twoja
przyjaciółką ci nigdy nie była a ty szukałaś najdrobniejszych oznak
miłości w każdym napotkanym człowieku. a człowiek robi się odporny
oporny jednakowoż na niewykłamane słowa zapychacze czasów gorsze niż
papierosy. słowa miłości chęci pragnień pożądania wyżalania tęsknoty
wspólnoty marzeń i opowiastek z przeszłości. próbuję się dogonić,
zobaczyć co to dziewczę chce i o co temu dziewczu chodzi. i jestem ruską
ślepotą głuchotą debilką własnym rozczarowaniem i rozgoryczeniem że
znów nie tędy droga. pisanie może jest dobre i czytanie i jeżdżenie na
rowerze i łażenie z koleżankami na kawę bo koleżanki najprędziej cię
zrozumieją może też dobre i oglądanie filmów bo się w innym świecie na
chwilę jest dwoma zmysłami naraz i picie piwa z kolegami i pierdolenie o
różnych bo o konkretnych to musiałabym nie mieć cycków i okresu.
kwiatki mi się kurzą
pies z dupy zieje smrodem taniej puszki
zlew pełen resztek po obiedzie sprzed kilku dni czeka pod ścianą
na nikogo innego tylko na mnie
jutro cię zabiorę do krainych własnych snów
zmyję wyszoruję
zrobię ci skrobankę
zrobię ci chrzest
zrobimy reszcie test na inteligencję i złote myśli
niech się przyśni czekoladowy krem
że smarujemy nim hajlujące brygady oeneru
wszystkiego najlepszego polsko
wszystkiego najlepszego narodzie
wszystkiego najlepszego katastrofo na statku "wolność"
już tylko grzecznie w ryzach się trzymaj
goździki to zbyt patriotyczna sprawa