przy nowej

obierać nie obierać ziemniaki w skorupkach ludzie w pancerzach
brzuchy twarde od kamieni zatwardzenie murowane
ze smutku przestałam się trząść na odgłosy spod podłogi
w kominku dwa ognie skuś baba na dziada
takie wieczory po trzydziestym trzecim skręcie w prawo
czyli teraz mogę w lewo uff jak dobrze
uff jak przyjemnie podszewką na wierzchu nonszlancko unieść brwi
nie mieć poczucia winy
że
odcina się człowiek od człowieka w imię człowieka w sobie
żeby ozdoby były jak ludzkie cierpienie piękne
to by świat błyszczał oślepiał i byśmy umarli
wszyscy na jednym wdechu zachwytu