Luba
kulewno kochana tęsknię za tobą i twoimi piasenkami i żebyś zawsze się
śmiała tymi swoimi pięknymi oczkami tralalala i żebyś miała tyle
czekolady całego świata ile chcesz i trójząb i twójząb i kocham cię luba
i mocno ściskam za duży palec u lewej nogi.
tłumaczenie rzeczywistości
muzyka z akcentem prawidłowym słownym
zadziera z cieniem, a w bezcienia brzmieniu gaśnie
jak zapach dławiący czyszczony wodą z mydłem pachnącym
między zdaniami uwikłani w niedobór dóbr
chorujemy na skażenie zakazanych myśli
podskakujemy dziwnym dzieckiem jakby wolnym
na trampolinie życia hop hop hop
i się uśmiechamy niczego nie żałując
zadając nikłe pytania o bezpieczeństwo
boimy się odkryć kołdrę, że wypełznie prawda
dowiadujemy się ostatni, że kochamy
pierwsi, że należy udławić się oszustwem siebie
taki świat nieobjaśniony
a jak powoli zaczynamy widzieć
to się nami ludzie wzdrygają i nas kąsają
swoją nieskrajnością, niekrawędziarstwem
zadziera z cieniem, a w bezcienia brzmieniu gaśnie
jak zapach dławiący czyszczony wodą z mydłem pachnącym
między zdaniami uwikłani w niedobór dóbr
chorujemy na skażenie zakazanych myśli
podskakujemy dziwnym dzieckiem jakby wolnym
na trampolinie życia hop hop hop
i się uśmiechamy niczego nie żałując
zadając nikłe pytania o bezpieczeństwo
boimy się odkryć kołdrę, że wypełznie prawda
dowiadujemy się ostatni, że kochamy
pierwsi, że należy udławić się oszustwem siebie
taki świat nieobjaśniony
a jak powoli zaczynamy widzieć
to się nami ludzie wzdrygają i nas kąsają
swoją nieskrajnością, niekrawędziarstwem
zielone korale ku chwale
więcej mrowień na duszy nie chcę czuć nie chcę tych odrętwień
i nigdy nie wiesz czy został ci dzień stukania serca czy rok
stuku puk stuku puk stuku puk
potrzebuję zobaczyć człowieka rady złotej posłuchać na życie
w sobie od siebie w lustrze kawałkiem nocy bladym płomykiem księżyca
odbić się łzą od podłogi pchłą od nogi
dogonić się
jakoś
zielone koraliki smutne zielone na drewnianym stole
i trzy główki lalek nabite na pale
i nigdy nie wiesz czy został ci dzień stukania serca czy rok
stuku puk stuku puk stuku puk
potrzebuję zobaczyć człowieka rady złotej posłuchać na życie
w sobie od siebie w lustrze kawałkiem nocy bladym płomykiem księżyca
odbić się łzą od podłogi pchłą od nogi
dogonić się
jakoś
zielone koraliki smutne zielone na drewnianym stole
i trzy główki lalek nabite na pale
koronkowe majtki umarły w czasie
uprasowałam kiedyś noc
żelazkiem miesięcy czekania
czcionką subtelną nazwałam słowami
mam karmnik dla ptaków duszy
usiłuję dotknąć brzucha
przemacerować strach
zdiagnozowali mi układ małej dziewczynki z warkoczykami
zdiagnozowałam się tym układem
warkoczyki rosną
różowy kokon
różowy język
różowy gest
różowy wdech
różowy wydech
różowy lęk
różowa łechtaczka
ryżowy makaron w zupie miso z glonami
stop
żelazkiem miesięcy czekania
czcionką subtelną nazwałam słowami
mam karmnik dla ptaków duszy
usiłuję dotknąć brzucha
przemacerować strach
zdiagnozowali mi układ małej dziewczynki z warkoczykami
zdiagnozowałam się tym układem
warkoczyki rosną
różowy kokon
różowy język
różowy gest
różowy wdech
różowy wydech
różowy lęk
różowa łechtaczka
ryżowy makaron w zupie miso z glonami
stop
Subskrybuj:
Posty (Atom)